12.04.2015

ZAWIESZAM BLOGA

Cześć kochani!
Przybywam do was z kiepską wiadomością. Niestety, ale ZAWIESZAM BLOGA. Bardzo mi przykro, że robię to tak nagle, jednak myślałam nad tym od pewnego czasu i stwierdziłam, że prowadzenie tego bloga nie sprawia mi już takiej radości, jak kiedyś. Poza tym, brak mi na to wszystko czasu. Wolę w ogóle nic tutaj nie pisać, niż dodawać notki pisane na szybko i tak zwany "odwal się".
Ale nie mam samych złych wiadomości! Nie znikam na dobre, o nie! :D Wciąż będę prowadziła aska, gdzie możecie mi zadawać pytania. Oprócz tego założyłam INSTAGRAMA, którego będę prowadziła w formie mini bloga. Będę wrzucała przepisy, jadłospisy, swoje treningi itd, czyli praktycznie to, co wstawiałam tutaj. :) Mam nadzieję, że ta zmiana przypadnie wam do gustu.


> ASK <

3.04.2015

Przepis na kurczaka w curry z ananasem

Witam was kochani! Jest godzina 00:07, a ja zamiast spać, siedzę przed laptopem i nadrabiam zaległości, nie tylko w blogosferze. Przez nadmiar nauki i obowiązków mam zaległości praktycznie we wszystkim. Ale mam w planach ogarnąć to w czasie tej przerwy świątecznej. Mam nadzieję, że mi się uda.

Wiem, że ten przepis nijak pasuje do panującego postu i tak dalej, ale planowałam go wstawić już dawno temu i w końcu się za to zabrałam.

Składniki:
1 duża pierś z kurczaka
2/3 puszki ananasa
1/2 czerwonej papryki
1/2 puszki mleka kokosowego
3 łyżki jogurtu naturalnego 0,1%
łyżka wody
1 cebula
1 ząbek czosnku
świeża pietruszką
3 łyżeczki curry
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki chilli
sól i pieprz
1 łyżka oliwy z oliwek

Wykonanie:
Pierś z kurczaka oczyszczamy, suszymy, kroimy w kostkę. Następnie doprawiamy 2 łyżeczkami curry, solą i opcjonalnie pieprzem. Wkładamy do lodówki na min. godzinę. Na rozgrzanej patelni z oliwą smażymy pokrojona w drobną kosteczkę cebulę oraz czosnek. Dorzucamy kurczaka i smażymy na rumiano. Dodajemy pokrojona w kostkę paprykę oraz odcedzonego ananasa. W kubku mieszamy mleczko kokosowe z jogurtem i wodą. Dodajemy łyżeczkę curry , łyżeczkę kurkumy, 1/2 łyżeczki chilli i ewentualnie sól i pieprz. Mieszamy by nie było grudek i wlewamy na patelnie. Dusimy ok 15 - 20 min. Na koniec dodajemy posiekaną pietruszkę.

Możecie mi zaufać, że zakochacie się w tym przepisie! Cała moja rodzina była nim zachwycona. Dawno nie jadłam tak dobrego kurczaka. :) Serdecznie polecam! Niestety nie mam zdjęcia obiadu, ale za to dorzucam wam garść motywacji i inspiracji. ♥

Spring 🌺🌻🌸🌹🌴

fruit😍


| Viral-Motivation.com |

| Viral-Motivation.com |

| Viral-Motivation.com |

WESOŁEGO ALLELUJA I DO NAPISANIA!  

21.03.2015

Wrażenia po biegu KolorON - Koszalin

Piszę do was, wciąż nabuzowana pozytywną energią i nakręcona emocjami po skończonym biegu, który na długo pozostanie w mojej pamięci. W moim mieście, z okazji pierwszego dnia wiosny odbył się dzisiaj kolorowy bieg na dystansie 5km. Co kilometr każdy uczestnik był obsypywany kolorowym proszkiem. Pomysł, jak dla mnie cudowny! Wszyscy wyglądali przezabawnie z masą kolorów na ubraniach i twarzy.
Trasa prowadziła w większości przez miasto, głównie chodnikiem, końcówkę, około 1,5 km pokonywaliśmy biegnąc lasem. Taka odmiana nawierzchni to bardzo fajna sprawa. Czas w jakim pokonałam dystans to około 33 minuty. Dokładny poznam pewnie za kilka dni, jak opublikują na stronie. Ze swojego wyniku jestem naprawdę niezmiernie zadowolona! Teraz moim celem jest przebiegnięcie 5 km poniżej 30 minut. 
Wszystko byłoby super, gdyby tylko pogoda była lepsza. Było pochmurno i cały czas mżyło, aczkolwiek chcieć to móc! Najsilniejsi dali radę. Może za rok pogoda nam dopisze, bo jestem przekonana, że akcja zostanie powtórzona. W biegu wzięło udział naprawdę dużo osób, coś około tysiąca i myślę, że byłoby nas dużo więcej, gdyby nie pogoda. 
Poniżej kilka zdjęć. Pewnie sie domyślacie która to ja. ;)









Nie obyło się oczywiście bez podarunków po skończonym biegu. Każdy otrzymał butelkę wody, jabłko, zabawną gumową bransoletkę z napisem "zakaz stękania", naklejkę i 4 darmowe wejściówki do siłowni Pure, która była patronem biegu. Także było warto. :D


Mam nadzieję, że podobne imprezy będą organizowane u mnie w mieście częściej, bo to naprawdę cudowna sprawa. Tyle ludzi kochających się ruszać, świetna atmosfera i masa radości. Nawet zła pogoda nie zdołała nam tego popsuć. Więc jeśli tylko w twojej okolicy będzie odbywało się coś podobnego, nawet się nie zastanawiaj nad wzięciem udziału! :)

18.03.2015

Relacja po dwóch tygodniach na siłowni

W poniedziałek 2 marca, po lekcjach poleciałam po raz pierwszy na siłownię, pełna zapału i motywacji. Jak wrażenia? O tym za chwilę. Ale po kolei.
Siłownia na którą się zapisałam znajduje się tuż obok mojej szkoły, co jest mi bardzo na rękę. Jest to siłownia tylko dla kobiet, więc nie muszę się martwić o brak dostępu do strefy z ciężarami, gdyż zawsze jest ona oblegana przez mężczyzn, którzy po prostu mnie krępują. No i oprócz tego, właścicielką jest przyjaciółka mojej mamy, więc zamiast płacić 80 zł za miesiąc, płacę 55 zł. Także oferta jest naprawdę świetna!
Teraz mój plan dnia wygląda tak, że wieczorem przygotowuję sobie obiad, pakuję wszystkie potrzebne na siłownię rzeczy i chowam obiad do plastikowego pudełka, który także trafia do torby. Zabieram ją ze sobą do szkoły, gdzie zostawiam ją w szatni na czas trwania lekcji. Po skończonych zajęciach idę do bufetu, aby zjeść przygotowany obiad, a następnie idę na siłownię. Zanim się przebiorę i ogarnę, posiłek spokojnie zdąży mi się ułożyć w żołądku.
No i tak zaczął się mój trening. O tym, jak on dokładnie wygląda, napiszę za kilka dni, jak ułożę sensowny plan. Na początek udaję się na strefę z ciężarami i na poczekaniu wymyślam ćwiczenia, lub korzystam z tych, które pamiętam z różnych treningów. Spędzam tam około 30-40 minut (zdziwiłybyście się, jak szybko leci tam czas!). Następnie wskakuję na bieżnię. Za każdym razem staram się przebiec 5 km, jednak nie zawsze pozwala mi na to ilość czasu. Cały trening trwa około 1h 15 minut.
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia, to jestem jak najbardziej na tak! Siłownia na wszystko, czego potrzebuję. Są bieżnie, rowerki, orbiterki, sala fitness, sztangi, hantle i hantelki, kettlebell, stepy, piłki, taśmy do fitnessu, skakanki i ławeczki. Oprócz wolnych ciężarów są oczywiście maszyny, jednak nie miałam jeszcze okazji, aby z nich skorzystać. Jak tylko to zrobię, dam wam znać.
Niestety, postąpiłam trochę wbrew swojemu organizmowi. Przed pierwszym treningiem, w poniedziałek obudziłam się z lekko bolącym gardłem, jednak tak się zaparłam, że poszłam na tą siłownię. no i to był mój błąd. 2 godziny po powrocie do domu, termometr wskazał 37,5 stopni. No i tak zaczęła się grypa. We wtorek gorączka dobiła prawie do 40 stopni, także nie było za ciekawie.
Ale jakoś to przeżyłam i po tygodniu przerwy powróciłam na siłownię. Za mną już jakieś 8 treningów. Nie liczyłam dokładnie. Z każdą kolejną wizytą tam czuję się mniej skrępowana i pewna siebie. Oprócz tego, zapisała się ze mną moja przyjaciółka, więc razem czujemy się raźniej.  :)
Od tego tygodnia u mnie w domu góruje zdrowe jedzenie, ponieważ moja mama również wzięła się za siebie, zaczęła ćwiczyć, zdrowo jeść i słucha się moich rad. To super uczucie, serio! :D

PLANOWANE NOTKI:
- Dlaczego warto ćwiczyć z ciężarami?
- Przepis na kurczaka w curry z ananasem
- Mój trening na siłowni

PS. Pracuję nad regularnością notek, naprawdę. Musicie mi wierzyć. Po prostu w tygodniu mam tyle rzeczy do zrobienia, że nie wiem za co się zabrać. Zaś weekendy wydają mi się za krótkie. :c Wybaczcie.







PS. JEŚLI CZYTACIE MOJE NOTKI, ZOSTAWCIE PO SOBIE KOMENTARZ. CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, DLA ILU OSÓB PISZĘ. :)

6.03.2015

Hello march!

Nareszcie marzec! Długo wyczekiwany przeze mnie miesiąc. Z wielu powodów:
1. Niedługo wiosna
2. Coraz bliżej do wakacji
3. Ładna pogoda

Hello March

Oprócz tych powodów, które wymieniłam, bardzo cieszę się na marzec, ponieważ mam wielkie plany:

1. Wzięcie udziału w biegu kolorów organizowanym w moim mieście w pierwszy dzień wiosny
2. Systematyczne chodzenie na siłownię (pierwszy trening już za mną, za kilka dni napiszę swoje wrażenia)
3. Systematycznie wszystko rozplanowywać w kalendarzu
4. Miesiąc bez słodyczy

Bez wątpienia, ostatni punkt będzie dla mnie najtrudniejszy, ale mam nadzieję, że jak już się zadeklarowałam, to uda mi się wytrzymać cały miesiąc, kto wie, może dłużej? W internecie znalazłam rozpiskę, którą wydrukuję i codziennie będę wykreślała dni. Wiem, że marzec ma 31 dni, a rozpiska jest na 30, ale przymknijmy na to oko. ;)
DOZWOLONE SŁODKOŚCI:
- 1 kostka ciemnej czekolady raz w tygodniu
- ciastka owsiane kokosowe firmy sante (są podlane czekoladą od spodu. moja największa słabość. na szczęście są zdrowe)



A wy jakie macie plany na marzec? Dajcie znać w komentarzach! ♥


27.02.2015

Ulubione nowości w mojej fit kolekcji

Dobry wieczór kochani! Przepraszam, że tak długo zajęło mi dotarcie tutaj, ale ostatnie dni to czyste szaleństwo. Nie mam na nich czasu, chociaż bardzo się staram. Ale od poniedziałku pełna organizacja czasu, mam nadzieję, że będą efekty.

Do napisania tej notki zainspirowały mnie ostatnie zakupy spowodowane ofertą sportową, która pojawiła się zarówno w Lidlu jak i w Biedronce, czyli w moich dwóch ulubionych sklepach. Poniżej możecie zobaczyć rzeczy, w które ostatnio się zaopatrzyłam:

1. Koszulka do ćwiczeń (17,99zł) i top sportowy (około 25 zł, nie pamiętam dokładnej ceny) - zarówno top jak i koszulka bardzo mi służą. Koszulka ma fajny kolor, a jeśli chodzi o strukturę, posiada malutkie dziurki zapewniające dużą przewiewność, co będzie świetne zarówno latem podczas treningów na świeżym powietrzu. Są to pierwsze sportowe ubrania, jakie kupiłam w lidlu i póki co, odpukać, oceniam je bardzo dobrze. :)




2. Torba sportowa (25 zł) - W końcu w nią zainwestowałam! Skłoniły mnie do tego dwa powody. Po pierwsze, od poniedziałku zaczynam chodzić na siłownię i uznałam, że pakowna torba to podstawa. Po drugie, cena. Torba kupiona w biedronce, jeśli chodzi o wykonanie to nie ma żadnych zastrzeżeń. Brakuje mi jedynie jakiejś mniejszej kieszonki we wnętrzu torby, ale mogę na to przymknąć oko. Jedna większa znajduje się jedynie na przodzie. 



3. Mata do ćwiczeń (12 zł) - Cóż, może nie do końca do ćwiczeń, stąd taka niska cena. Jest w sumie coś między taką mata na campingi, a mata na ćwiczeń. Jest o 1mm cieńsza niż standardowe maty do ćwiczeń, jednak nie robi mi to dużej różnicy. Tym bardziej, że potrzebna mi ona była tylko na okres tymczasowy, kiedy musiałam ćwiczyć w pokoju, gdzie nie mam dywanu. Uznałam więc, że 12zł to bardzo dobra okazja i aż głupio nie skorzystać. Kupiona w Jysku.



4. Lunchbox (8 zł) - Uwielbiam go! Od zawsze marzyłam o czymś takim, gdzie będę mogła zabierać ze sobą do szkoły rozmaite produkty i trzymać je w jednym miejscu. Dzięki temu mogę komponować przeróżne lunche do szkoły, zabierać orzechy, pokrojone owoce i tak dalej. Świetna sprawa! Problemem czasami może być dość duży rozmiar pudełka, ale myślę, że duża torebka załatwi wszystko, moja niestety sobie z tym nie radzi.





5. Pojemnik na sałatkę (8 zł) - podobnie jak z lunchboxem, to pudełko bardzo ułatwia mi życie. Ma dołączony widelec i wyjmowany słoiczek na sosik, praktyczne zamknięcie i ładny kolor. Czego chcieć więcej? Oba produkty zakupione w biedronce.



Chciałabym jeszcze wspomnieć o ofercie, która od czwartku (05.03) pojawi się w lidlu, a mianowicie: KLIK Ja mam zamiar zainwestować w spodnie 3/4 do biegania, a przede wszystkim w etui na ramię na telefon. Bardzo mi się przyda zarówno na siłowni jak i podczas biegania, gdy zrobi się cieplej. Polecam przejrzeć tą gazetkę, bo w lidlu są naprawdę korzystne ceny a jakość bardzo dobra. :)

A wy macie jakiś swoich ulubieńców w swojej fit kolekcji? :D Dajcie znać w komentarzach! 

Następna notka: niedziela (01.03)

10.02.2015

Big come back!

Nawet nie wiem od czego zacząć. Od przeprosin? Na pewno wypadałoby. Otóż moi kochani, bardzo was przepraszam, że zniknęłam na tyle czasu. W dodatku bez słowa. Po wakacjach planowałam wrócić do formy, byłam na dobrej drodze, jednak gdzieś po drodze się zagubiłam. Pochłonęło mnie liceum, nowi znajomi, obowiązki, imprezy i myślę, że na zdrowe odżywianie i ćwiczenia zabrakło mi czasu. Głupie tłumaczenie, bo doskonale wiem, że kluczem do sukcesu jest dobra organizacja czasu, dla chcącego nic trudnego i tak dalej. Ale cóż, czasu nie cofnę.
Co działo się przez te... 3 miesiące (!!!) ? Na pewno mocno się zapuściłam. Bardzo, bardzo. Przybrałam mocno na wadze, stuknęło ponad 60 kg, co mnie przeraża. Aczkolwiek po ciele nie widać aż tak kolosalnej różnicy (około 6 kg!). Ale poszło w biodra, dość mocno. Ale o tym napiszę osobną notkę, która miejmy nadzieję, będzie dla was przestrogą. Dla mnie teraz jest to nauczka na przyszłość. Jak szybko można zaprzepaścić miesiące ciężkiej pracy.
Ale koniec narzekania. Na dobre tory wróciłam już na początku stycznia, ćwiczyłam z Chodakowską przez jakieś 2 tygodnie, po czym na imprezie skręciłam kostkę. Dość boleśnie. Tak, tak, mam talent do takich rzeczy. No i niestety to wykluczyło treningi na ponad tydzień. Cały czas na szczęście dalej trzymałam się diety. Do ćwiczeń powróciłam 5 lutego.
Trochę o tym, jak ćwiczę, jem i jakie mam plany na luty:

CO ĆWICZĘ?
- Jillian Michaels 30 day shred - aktualnie jestem na 6 dniu 1 lvl
- Wyzwanie plank (grafika poniżej)
- w soboty i niedziele 10 km na rowerku stacjonarnym



JAK JEM?
- zdrowo, tak jak wcześniej. żadnych większych zmian w porównaniu do tego, co jadłam pół roku temu
- moje dzienne zapotrzebowanie kaloryczne wynosi 2200 kcal, obcięłam 400 kcal i dziennie jem około 1800 kcal. oczywiście plus minus

PLANY NA LUTY: 
- ukończyć wyzwanie plank
- zainwestować w koszulkę funkcyjną, matę do ćwiczeń, ciężarki, lunch box i pudełko na sałatkę


Kończę na dziś. Myślę, że kolejna notka pod koniec tygodnia.
Tęskniliście za mną? bo ja za wami bardzo! ♥
PS. DAJCIE MI ZNAĆ W KOMENTARZACH NA JAKI TEMAT NOTKĘ CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ! :)