18.03.2015

Relacja po dwóch tygodniach na siłowni

W poniedziałek 2 marca, po lekcjach poleciałam po raz pierwszy na siłownię, pełna zapału i motywacji. Jak wrażenia? O tym za chwilę. Ale po kolei.
Siłownia na którą się zapisałam znajduje się tuż obok mojej szkoły, co jest mi bardzo na rękę. Jest to siłownia tylko dla kobiet, więc nie muszę się martwić o brak dostępu do strefy z ciężarami, gdyż zawsze jest ona oblegana przez mężczyzn, którzy po prostu mnie krępują. No i oprócz tego, właścicielką jest przyjaciółka mojej mamy, więc zamiast płacić 80 zł za miesiąc, płacę 55 zł. Także oferta jest naprawdę świetna!
Teraz mój plan dnia wygląda tak, że wieczorem przygotowuję sobie obiad, pakuję wszystkie potrzebne na siłownię rzeczy i chowam obiad do plastikowego pudełka, który także trafia do torby. Zabieram ją ze sobą do szkoły, gdzie zostawiam ją w szatni na czas trwania lekcji. Po skończonych zajęciach idę do bufetu, aby zjeść przygotowany obiad, a następnie idę na siłownię. Zanim się przebiorę i ogarnę, posiłek spokojnie zdąży mi się ułożyć w żołądku.
No i tak zaczął się mój trening. O tym, jak on dokładnie wygląda, napiszę za kilka dni, jak ułożę sensowny plan. Na początek udaję się na strefę z ciężarami i na poczekaniu wymyślam ćwiczenia, lub korzystam z tych, które pamiętam z różnych treningów. Spędzam tam około 30-40 minut (zdziwiłybyście się, jak szybko leci tam czas!). Następnie wskakuję na bieżnię. Za każdym razem staram się przebiec 5 km, jednak nie zawsze pozwala mi na to ilość czasu. Cały trening trwa około 1h 15 minut.
Jeśli chodzi o ogólne wrażenia, to jestem jak najbardziej na tak! Siłownia na wszystko, czego potrzebuję. Są bieżnie, rowerki, orbiterki, sala fitness, sztangi, hantle i hantelki, kettlebell, stepy, piłki, taśmy do fitnessu, skakanki i ławeczki. Oprócz wolnych ciężarów są oczywiście maszyny, jednak nie miałam jeszcze okazji, aby z nich skorzystać. Jak tylko to zrobię, dam wam znać.
Niestety, postąpiłam trochę wbrew swojemu organizmowi. Przed pierwszym treningiem, w poniedziałek obudziłam się z lekko bolącym gardłem, jednak tak się zaparłam, że poszłam na tą siłownię. no i to był mój błąd. 2 godziny po powrocie do domu, termometr wskazał 37,5 stopni. No i tak zaczęła się grypa. We wtorek gorączka dobiła prawie do 40 stopni, także nie było za ciekawie.
Ale jakoś to przeżyłam i po tygodniu przerwy powróciłam na siłownię. Za mną już jakieś 8 treningów. Nie liczyłam dokładnie. Z każdą kolejną wizytą tam czuję się mniej skrępowana i pewna siebie. Oprócz tego, zapisała się ze mną moja przyjaciółka, więc razem czujemy się raźniej.  :)
Od tego tygodnia u mnie w domu góruje zdrowe jedzenie, ponieważ moja mama również wzięła się za siebie, zaczęła ćwiczyć, zdrowo jeść i słucha się moich rad. To super uczucie, serio! :D

PLANOWANE NOTKI:
- Dlaczego warto ćwiczyć z ciężarami?
- Przepis na kurczaka w curry z ananasem
- Mój trening na siłowni

PS. Pracuję nad regularnością notek, naprawdę. Musicie mi wierzyć. Po prostu w tygodniu mam tyle rzeczy do zrobienia, że nie wiem za co się zabrać. Zaś weekendy wydają mi się za krótkie. :c Wybaczcie.







PS. JEŚLI CZYTACIE MOJE NOTKI, ZOSTAWCIE PO SOBIE KOMENTARZ. CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, DLA ILU OSÓB PISZĘ. :)

2 komentarze:

  1. Uwielbiam ćwiczyć z ciężarami :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna siłownia i piona za ćwiczenia siłowe :)
    Mnie mężczyźni też krępowali na początku, ale już przywykłam i w ogóle nie zwracam uwagi na to co dzieje się wokół mnie gdy ćwiczę :)

    OdpowiedzUsuń